Lucf Lucf
736
BLOG

(SAMO) OBRONA

Lucf Lucf Kultura Obserwuj notkę 5

Odpowiadam na zainteresowanie "czytaczy" w sprawie pracy naukowej(naukowej?) o okładakach Pink Floyd.      Początkowo miała być o studium i punctum w okładkach PF. Jednakże sam tytuł "Teoria Rolanda Barthesa o studium i punctum, na przykładzie twórczości PF" został zmieniony na: "Komunikowanie wizualne na przykładzie twórczości pe ef".

Praca nie jest analizą na miarę rozpraw Weissa, liczy 74 str. (wraz z przypisami, bibliografią i etc.)

 Zamieszczam kawałek - analizę jednej z 5 opisywanych przeze mnie coverów.



 

 

   Badanie pięciu najbardziej reprezentatywnych okładek płyt Pink Floyd zacznę od tej, wskazanej, jako najlepsza ,przez stałego współpracownika zespołu – Storma Thorgersona. Był on pracownikiem agencji Hipgnosis, zajmującej się projektowaniem okładek dla różnych artystów. Jego prace ozdobiły dyskografie zespołów takich jak: Black Sabbath, UFO, Led Zeppelin czy The Cranberries. W swojej książce Mind Over Matter – Images Of Pink Floyd zwierzył się, iż okładkę „Wish you were here”, wraz z zawartymi zdjęciami wewnątrz opakowania, uważa za jedno ze swoich, największych osiągnięć artystycznych. Jest tak piękna. Zapiera dech w piersi. Niemal tak jak płyta, którą ozdobiła.1  {Bardzo skomny człowiek, hm? :) }

 

Jest ona zarazem pierwszą okładką, rozpoczynającą okres ewidentnego surrealizmu na kopertach płyt Pink Floyd. Nurt ten nie jest już tu inspiracją. Jest wyznacznikiem stylu artysty. W pełni rozumiejąc zasady gatunku, adaptuje je na własne potrzeby tworząc dzieła zupełnie innowacyjne. Tak więc mamy tu do czynienia z „tradycyjnym surrealizmem” (prezentowanym przez takie osobistości jak: Salvador Dali, Rene Magritte, Max Ernst, Giorgio di Chirico, czy Philippe Halsman) ale także na eksploracje jego ram i odkrywanie nowych możliwości. Nie wyklucza to jednak pojawiających się nawiązań do klasyki tego nurtu, które utwierdzają tylko chęć bycia pełnoprawnym surrealistą. Jeśli więc spojrzymy na inne projekty niezwiązane z brytyjskimi gigantami art-rocka, takie jak „Bury the hatchet” (200?), dla zespołu The Cranberries czy „Never Say Die”(1978) Black Sabbath, z czystym sumieniem stwierdzimy iż to artysta, będący całym sobą, surrealistą. Traktuję jego prace jako przedmiot badawczy, będący najbardziej reprezentatywnym dla całej sztuki okładkowej. Traktował o tym wcześniejszy rozdział. Jednak nie inspiracje artysty są kluczowe, tylko studium i punctum w jego fotografii i ich sposób oddziaływania na widza. Bury the hatchetjak dla mnie surrealizm-choc nie do końca kim oni są ?Na okładce płyty „Wish You Were Here”, znalazła się fotografia przedstawiająca dwóch dżentelmenów składających sobie uścisk dłoni. Jeden z nich, ten w ciemniejszym garniturze płonie. Cała scena odbywa się na tle pustego placu, usytuowanego wśród szarych zabudowań. Pokaźne i toporne budowle, przypominające wojskowe baraki, ogarniają cały drugi plan. W centralnej części obrazu znajdują się złączone ręce mężczyzn, natomiast w dolnej jego części widnieje ciemna krata studzienki deszczowej. Oświetlenie jest bardzo jasne, jednak zwracać uwagę mogą wielkie cienie, zasnuwające plac, od prawej strony. W opozycji do ciemnej ulicy-placu, w górnej części rozpościera się piękne, jasnoniebieskie niebo, niezmącone żadną chmurą. Drugim, ważnym elementem okładki jest szeroka, biała rama, okalająca zdjęcie. Z prawej strony widzimy iż ramka tli się. Podpalona, a właściwie przypalona odkrywa widzowi swoje istnienie. Płomyk dodatkowo kontrastuje z językami ognia, spowijającym wynajętego do tej roli kaskadera. Dzięki zawodowemu ryzykantowi, zdołano zrobić „czyste” zdjęcie bez jakiejkolwiek obróbki technicznej; o pomocy komputera i cyfrowych programów nie było żadnej mowy – był to bowiem 1975 rok. Głównym przekazem jaki okładka miała wyrażać, była nieobecność.1Wiązało się to z tragicznymi wydarzeniami w życiu osobistym, członków bandu. Syd Barret - ich przyjaciel, a zarazem były lider formacji popadał w nałóg uzależnienia od narkotyków. Powoli odchodził – nie można z nim było nawiązać żadnego kontaktu. Jak pisze perkusista, Nick Mason w swojej wspominkowej książce na temat Pink Floyd, podczas nagrywania albumu miało miejsce przykre zdarzenie. Syd Barret niespodziewanie zjawił się w studio. Początkowo nikt go nie poznał – było to bowiem spotkanie po siedmioletniej przerwie. Zauważyłem jakiegoś, łysego, tłustego kolesia w podniszczonym płaszczu z brązowej skóry, z reklamówką w ręku. Na jego poczciwej twarzy malował się wyraz otępienia i nieobecności. (...) I choć minęło trzydzieści lat, do dziś pamiętam ogarniające mnie w tamtej chwili nagłe zmieszanie.(...) Wydawał się nie mieć ani jednego przyjaciela na tym świecie (...) Jego wypowiedzi pozbawione były ładu i składu, tudzież zdrowego sensu.2Podobno całe to zdarzenie odcisnęło swe piętno na albumie, a także na doborze projektu okładki, właśnie. Sam tytuł płyty w języku polskim oznacza „chciałbym żebyś tu był” czy w zależności od tłumaczenia „szkoda, że cię tu nie ma”. Jest on komentarzem do całej płyty, której nastrój obrazuje żal i smutek po utracie przyjaciela. Jego brak i bezsilność jaka ogarnia każdego, kto postawiony jest w takiej sytuacji. Natomiast słowa jednej, z najdłuższych na płycie kompozycji, będącej klamrą rozpoczynającą i kończącą dzieło, świeć szalony diamencie wydają się być wypowiedziane wprost do będącego kiedy filarem zespołu, genialnego muzyka Syda Barreta.Tytuł płyty wspaniale uzupełnia i podkreśla także przesłanie okładki. Storm Thorgerson, po otrzymaniu zlecenia zastanawiał się co najdobitniej mogło by przedstawić, pokazać nieobecność. Na pomysł wpadł przeglądając stare, rodzinne fotografie. Jedna z nich była lekko nadtlona. Jeśli wierzyć legendzie – pomysł był już gotowy. Ogień, który jest symbolem żaru i pożądania, jest także metaforą i narzędziem destrukcyjnych sił w naturze. Ogień ogarnia jednego z mężczyzn. Ogarnia nawet jego głowę, tak że ten wydaje słaniać się na nogach. Może to też być spowodowane wiatrem, który odbiorca jest w stanie sobie doskonale wyobrazić – widzimy tu jedynie jego symptomy. Człowiek ten wypala się, jego czas się kończy. Pozostanie on i nieme budowle – świadkowie całego zdarzenia. Gest podania ręki wydaje się być krzykiem rozpaczy, ale nie palącego się człowieka, a tego drugiego. Być może próbuje się on pożegnać, a może podać rękę by przeciągnąć straceńca na „drugą stronę”? Dodatkowo ubiór bohaterów fotografii - ich oficjalne garnitury - wzmagają poczucie alienacji. Czynią wydarzenie czysto formalną sytuacją, ot jeden z tysiąca, nic nie znaczących gestów. Te pytania rzucone są w stronę publiczności, ludzi, bezpiecznie przyglądających się całej sprawie.  Motyw płonącego i przerażającego ognia został zaczerpnięty z twórczości hiszpańskiego mistrza symbolizmu i surrealizmu, Salvadora Dali. Szczególnie widoczny w obrazie „Płonąca żyrafa”, ogień jest dla twórcy elementem, służącym wizualizacji snu. Ogień trawi żyrafę stojącą na pustyni, a ze stojących obok posągów „wystają” otwarte szuflady. Żywioł ten pełni jednak w obrazie inną rolę niż na longplay’u – jest jednym z wielu, niemożliwych, pojawiających się w nieoczekiwanych miejscach, elementów. Autor malarskiego obrazu pokazuje nam jak niewiarygodny i niesamowity może być sen.W podobny sposób samotność ukazywał na swoich obrazach włoski malarz Giorgio di Chirico. Przeciwstawiał on puste, miejskie przestrzenie, owiane posępnymi cieniami z milcząco stojącymi wśród nich posągami i zaskakującymi przedmiotami. Obraz „Melancholia” jest łudząco podobny do wyżej opisanej okładki. Zatopione w zachodzącym słońcu miasto i puste ulice, gdzie tylko dwie, ledwo widoczne postaci przyglądają się pomnikowi z pierwszego planu. Jeżeli dokładniej przyjrzymy się okładce odkryjemy że twarz płonącego jest niewidoczna bo zasłonięta cieniem – jest to widok dwuznaczny, bowiem poprzez ten „zbieg okoliczności” mężczyzna przypomina posąg. Jakąś dziwną statuę, wmurowaną w ów niepokojący i pozornie tylko spokojny, zrównoważony pejzaż. Podobieństwo w odczuciach jakie towarzyszą odczytaniu obu dzieł jest uderzające. Tytuły „Melancholia”jak i „Wish you were here”pełnią w stosunku do obrazu taką samą, określoną przez Barthesa funkcję – zawiązania. Słowa te doprecyzowują znaczenie obrazu. Ciekawe jest to, iż w obu przypadkach tytuły nawzajem mogą się zastępować i przenikać. Na kopercie Pink Floyd, również panuje swoista melancholia (szczególnie powoduje ją opisane przeze mnie niebo – jakby oderwane od reszty i zaskakujące swą obecnością). Natomiast na obrazie mistrza surrealizmu też czegoś/kogoś brakuje – słowa „chciałbym abyś tu był” przybierają wręcz metafizyczny charakter. Szary pomnik przedstawiający zamyśloną kobietę „krzyczy” o pomoc, szuka drugiego. „Istnieje” on jednak w zupełnie innym, niemożliwym do osiągnięcia, nadprzyrodzonym lub onirycznym wymiarze – porozumienie pomiędzy nie jest możliwe. Samotna para ludzi odejdzie w puste przestrzenie tajemniczego miasta.Chirico !  Pozostaje pytanie gdzie jest punctum. Pierwszą, najbardziej banalną odpowiedzią jest: „palący się człowiek”. W rzeczy samej pomarańczowy kolor i ostre, nieregularne kształty języków ognia narzucają się oczom widza. Punctum wynika ze studium i uderza z podwojoną siłą, czyniąc obraz niezapomnianym. Jednakże tym drugim, niejako ukrytym punctum, i osnutym tajemnicą jest kratka ściekowa wbetonowana w ulicę, widoczna na pierwszym planie. Jej widoczność jest znacznie ograniczona poprzez istnienie tak silnych elementów kompozycyjnych, kolorystycznych, znajdujących się we wszystkich czterech mocnych punktach obrazu. Kratę dostrzegamy dopiero później, jeśli na nie na końcu obserwacji fotografii. Ten otwór w wyasfaltowanej drodze-placu poraża swą zagadkowością. Z pozoru wygląda na taki element, który znalazł się tu przez przypadek, aczkolwiek to niemożliwe – przy tak skrzętnie wykonanym i zaprojektowanym zdjęciu. Także jej symbolika nie jest pozbawiona sensu. Studzienka ściekowa jest czymś w rodzaju pustego otworu prowadzącego do labiryntów podziemnych, kanalizacyjnych korytarzy (także pustych), ciągnących się w nieskończoność, a obrazujących zagubienie i tragedię kojarzącą się z greckim mitem o więzionym Minotaurze i próbującym go przechytrzyć Tezeuszu. Owo punctum dojrzewa w wyobraźni widza; za pomocą przechowywanego w naszej pamięci, mitu – do którego nasz umysł, niejako podświadomie nawiązuje. Dopiero gdy skojarzymy te dwa fakty – koncepcja okładki pokazującej plac, na którym odbywa się porażające „show” staje się całkowicie jasna. Tuż pod powierzchnią ciągną się setki metrów, podziemne korytarze, hale, komnaty naszej wyobraźni, a może tylko opuszczonego wojskowego hangaru ze sprzętem wojskowym. 2 N. Mason, „Pink Floyd, moje wspomnienia”, In Rock, Poznań 2005, s. 211.

1 W. Weiss, „O krowach, świniach, robakach oraz wszystkich utworach Pink Floyd”, In Rock, Poznań 2002, s. 116.


PS. płonąca żyrafka:

nie było jej w pracy

PSS - jak dla mnie cały De Chirico to okładki w stylu WYWH. Niesamowita twórczość. Jeśli ktoś chce więcej "odmian" kompozycji WYWH polecam najlepiej zakupić jakiś albumik :)  choć z tym u nas ciężko.

 

PSSS - zapewne pomieszają się przypisy.


jak zwykle, w każdym wpisie polecam jakiś DOBRY utwór.

żeby było w temacie coś z PF, >---tzw "przeróPka" ... czy jest jakaś w miarę dobra, proponująca coś nowego w stosunku do oryginału przeróbka? Cover?

Otóż jest! i to cala płyta!

"Us and them" Pink Floyd Symphonic

Nagrana przez London Philharmonic Orchestra (piszę z pamięci bo nie mam przy sobie płyty). Różne numery PF, w ciekawych aranżacjach, nie tracą na sile. Najlepsze covery Floydów jakie słyszałem.  No i okładka też mila - w stylu YES, i Uriah Heep, autorstwa Rogera Deana (?na 97%, styl nie do podrobienia !)

 a tu dla porównania kontrowersyjna (? sam nie wiem?) wersja Hey Ju.

http://youtube.com/watch?v=fn0uWv-ZTIM&mode=related&search=

zwróccie uwagę na 1.15 sec kiedy pianistka patrzy w kamerę, towarzyszy temu wers "could you touch me" .... ale by nie kpić - sam chciałbym umieć zagrać na pianinku cały kawałek PF.

Tego typy rzeczy na YTube jest mnóstwo - wystarczy poszperać. Ale na dłuższą metę nie warto - nic nowego.  •

http://youtube.com/watch?v=7-3JcEQZVRI&mode=related&search=

Lucf
O mnie Lucf

a href="

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura